19 czerwca, 2015

OPKO: Rozdział 2 [2/2]

ROZDZIAŁ 2, CZĘŚĆ 2/2
23.04.1983, FREDBEAR’S FAMILY DINER
Wysoki, 14letni chłopak popchnął mniejszego do siebie 11latka na ścianę.

- CIOTA! – wyzwał go.

Imię tego młodzieńca to Johnathan. Chłopaki z młodszych klas nazywali go „Godzilla”, i było to w pewnym sensie przezwisko adekwatne do charakteru Johna. Był on niszczycielskim nastolatkiem, który znęcał się nad młodszymi i słabszymi od siebie. Dosłownie nienawidził innych ludzi. Wspomniałbym o jego motywacjach, ale usprawiedliwianie go nie jest moim celem.

- No co?! Bijesz się, czy po prostu mam cię zap***dolić na miejscu?! – wykrzyknął, cicho śmiejąc cię.

Mathew, bo tak na imię ofierze „Godzilli” upadł na ziemię. Ból obejmował kontrolę nad jego ciałem, a po policzkach chłopaka płynęła krew.

- Jak Vincent się dowie to będziesz żałować tego co mi zrobiłeś! – krzyczał przerażony.

- Myślisz że boję się twojego świrniętego braciszka? – zapytał z przekąsem John.

Zaczął kopać Mata coraz mocniej i mocniej. Chłopak dosłownie wył z bólu. Jego policzki pełne były teraz łez, płynęły one strumieniami z oczu biedaka. „Godzilla” kopnął po raz kolejny. W samochodzie stojącym obok siedział ojciec Johna. Jego socjopata sprawiała, że śmiał się patrząc na całe zajście. Fioletowa bluzka chłopaka została zbryzgana krwią. Złapał leżącego na ziemi dzieciaka i zaczął go dusić. Mat przez chwilę zastanawiał się co się stało. Teraz łzy wymieszały się z krwią cieknącą z rozbitej głowy chłopaka. Ból sprawiał że dzieciak mało co nie stracił przytomności. Słabł coraz bardziej. Po chwili John puścił go.

Z oddali całej sytuacji przyglądała się dwunastolatka o błękitnych oczach i czarnych włosach. Bała się. Chciała pomóc, lecz nie wiedziała jak. W okolicy było pusto, nie było kogo wołać. Obserwowała więc z drugiej strony ulicy. Podniosła cegłę i rzuciła nią w kierunku oprawcy, lecz ta rozbiła się na ulicy i nikt nie zwrócił na to uwagi.


 John podniósł Mata ponownie. Złapał go mocno i wziął rozbieg. Teraz już nie panował nad tym co robi. Był w amoku zabijania. To nie miała być bójka. Teraz chciał go ZABIĆ. Uderzył nim o ścianę z hukiem. Głowa Mata pękła, rozbryzgując się w obrębie 2 metrów kwadratowych. Drzwi samochodu otworzyły się. John wsiadł do pojazdu i razem z ojcem odjechali.

 Nagle z za rogu wybiegł chłopak z brązowymi włosami. Vincent, bo tak miał na imię, zobaczył tylko odjeżdżający wóz i zwłoki brata oparte o ścienę. Tuż obok, za szybą odbywało się przyjęcie urodzinowe. Vincent skończył 12 lat. A Mathew swoje życie... 

4 komentarze:

  1. Smutne :'( chce dalsza czesc :-)

    -Foxy

    OdpowiedzUsuń
  2. Szkoda Mathew'a, tak młodo umarł :'(.

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytam to, i nagle nic już nie pojmuję
    ~Majkeł-Sami Wiecie Kto

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytam to, i nagle nic już nie pojmuję
    ~Majkeł-Sami Wiecie Kto

    OdpowiedzUsuń