ROZDZIAŁ 2, CZĘŚĆ 2/2
23.04.1983, FREDBEAR’S FAMILY DINER
Wysoki, 14letni chłopak popchnął mniejszego do siebie 11latka na
ścianę.
- CIOTA! – wyzwał go.
Imię tego młodzieńca to Johnathan. Chłopaki z młodszych klas nazywali
go „Godzilla”, i było to w pewnym sensie przezwisko adekwatne do charakteru
Johna. Był on niszczycielskim nastolatkiem, który znęcał się nad młodszymi i
słabszymi od siebie. Dosłownie nienawidził innych ludzi. Wspomniałbym o jego
motywacjach, ale usprawiedliwianie go nie jest moim celem.
- No co?! Bijesz się, czy po prostu mam cię zap***dolić na miejscu?!
– wykrzyknął, cicho śmiejąc cię.
Mathew, bo tak na imię ofierze „Godzilli” upadł na ziemię. Ból
obejmował kontrolę nad jego ciałem, a po policzkach chłopaka płynęła krew.
- Jak Vincent się dowie to będziesz żałować tego co mi zrobiłeś! –
krzyczał przerażony.
- Myślisz że boję się twojego świrniętego braciszka? – zapytał z
przekąsem John.
Zaczął kopać Mata coraz mocniej i mocniej. Chłopak dosłownie wył z
bólu. Jego policzki pełne były teraz łez, płynęły one strumieniami z oczu
biedaka. „Godzilla” kopnął po raz kolejny. W samochodzie stojącym obok siedział
ojciec Johna. Jego socjopata sprawiała, że śmiał się patrząc na całe zajście.
Fioletowa bluzka chłopaka została zbryzgana krwią. Złapał leżącego na ziemi
dzieciaka i zaczął go dusić. Mat przez chwilę zastanawiał się co się stało.
Teraz łzy wymieszały się z krwią cieknącą z rozbitej głowy chłopaka. Ból
sprawiał że dzieciak mało co nie stracił przytomności. Słabł coraz bardziej. Po
chwili John puścił go.
Z oddali całej sytuacji przyglądała się dwunastolatka o błękitnych
oczach i czarnych włosach. Bała się. Chciała pomóc, lecz nie wiedziała jak. W
okolicy było pusto, nie było kogo wołać. Obserwowała więc z drugiej strony ulicy.
Podniosła cegłę i rzuciła nią w kierunku oprawcy, lecz ta rozbiła się na ulicy
i nikt nie zwrócił na to uwagi.
John podniósł Mata ponownie.
Złapał go mocno i wziął rozbieg. Teraz już nie panował nad tym co robi. Był w
amoku zabijania. To nie miała być bójka. Teraz chciał go ZABIĆ. Uderzył nim o ścianę z hukiem. Głowa Mata pękła,
rozbryzgując się w obrębie 2 metrów kwadratowych. Drzwi samochodu otworzyły
się. John wsiadł do pojazdu i razem z ojcem odjechali.
Nagle z za rogu wybiegł
chłopak z brązowymi włosami. Vincent, bo tak miał na imię, zobaczył tylko
odjeżdżający wóz i zwłoki brata oparte o ścienę. Tuż obok, za szybą odbywało
się przyjęcie urodzinowe. Vincent skończył 12 lat. A Mathew swoje życie...
Smutne :'( chce dalsza czesc :-)
OdpowiedzUsuń-Foxy
Szkoda Mathew'a, tak młodo umarł :'(.
OdpowiedzUsuńCzytam to, i nagle nic już nie pojmuję
OdpowiedzUsuń~Majkeł-Sami Wiecie Kto
Czytam to, i nagle nic już nie pojmuję
OdpowiedzUsuń~Majkeł-Sami Wiecie Kto