14 czerwca, 2015

I Love you/ I hate you

Rozdział 4:Kotek w butach
      *2 TYGODNIE PÓŹNIEJ*
Dziś do pracy wraca Scott.Przez te 2 tygodnie wybudowali nowy zakątek dla dzieciaków o nazwie: Corner Puss In Boots. Mają być tam 2 kotki Kitty Koci Łapka, i sam Kot W Butach, podobno doszedł też jakiś nowy stróż.Nazywa się Vincent, tak mi mówił Jeremy. Do pracy wrócił Scott, a ja powracam dziś.Szybko zjadłam swoje ukochane tosty z serem, i pomknęłam jak ta burza z domu. Na miejscu zastałam siedzących i śmiejących się, Jermi'ego, Scott'a i jeszcze jednego chłopaka który miał długie fioletowe włosy. Kiedy spojrzał na mnie, zobaczyłam piwne oczy, pełne blasku.
-Cześć jestem Vincent!-powiedział.
-Miło mi, ja jestem Sophie-odpowiedziałam, i szczerze się do niego uśmiechnęłam. Chłopak odwzajemnił uśmiech, w jego oczach zobaczyłam błysk, po czym się spytał:
-czemu gwiazdy nie mogą spadać na ziemię, wziąłbym jedną, i najchętniej podarował tobie-uśmiechnął się do mnie czule.
-dziękuje, ale nie jestem taka jak myślisz- zaśmiałam się.
Do nas obydwojga podszedł Scott i powiedział
-ona ma rację, może jej się lepiej tykaj po pewnym czasie-zaśmiał się, a ja go szurnęłam przez łeb.
-ałaaa!-krzyknął.
-no widzisz-zaśmiałam się. A Vincent razem ze mną, niedaleko podążał nasz szef, który sam wygląda jak ten misiek z tej pizzeri.
-a tak swoją drogą, ty się farbowałeś czy to naturalny kolor włosów?-spytałam się.
-farbowany, przefarbowałem się wiele lat temu-odpowiedział.
-czemu?-zapytałam
-to długa historia, i nie chcę o tym mówić-odpowiedział, z jego twarzy znikł uśmiech, i błysk w piwnych oczach.
-nasza Sophie wróciła do swej roli?-zapytał szef.No tak nie ma to jak szef, który próbuje umilić życie, ale jakoś mu się nie udaje.
-tak-odpowedziałam, i szybko weszłam do mojego ulubionego biura, by uniknąć kolejnych "zupełnie" potrzebnych komplementów. Kiedy wszyscy  się podzielili, wyszło na to, że ja i Vincent sami zostajemy w biurze. Kiedy wszyscy wyszli, popatrzeliśmy się na siebie, i zaczęliśmy się śmiać.
-dobra, to chcesz tosty?-spytałam.
-jasne! Uwielbiam tosty!-odpowiedział. Usłyszałam tą muzykę, ta diabelską muzykę.
-łap za kamery!-krzyknęłam - i nakręć pozytywkę!-dodałam szybko. Vincent wziął się do roboty, aj! I teraz by się przydał Jeremy, ale cóż... poszedł na zwiady ze Scott'em, długo nie wracają...
-a czy miałaś kiedyś chłopaka z dziwnym kolorem włosów?-zapytał uśmiechając się.
-kiedyś miałam chłopaka z zielonym kolorem włosów-odpowiedziałam.Chłopak nagle podszedł blisko mnie, uśmiechnął się i powiedział:
-a co byś zrobiła, gdybym miał być twoim chłopakiem?-zaczął się śmiać.
- najpierw to cię muszę dobrze poznać- odpowiedziałam, i go popchnęłam delikatnie na fotel.
-ach tak?!...- krzyknął, i popchnął mnie na karton z jakimiś papierami. Wybuchłam głośnym śmiechem, popychaliśmy się nawzajem, śmiejąc się, trochę się zmęczyłam, a więc oparłam się o kartony i zasnęłam. Vincent czule się na mnie patrzał, gdy nagle wszedł Jeremy i krzyknął
-ratuj się kto może!- i wbiegł do biura, a za nim Scott, który szybko zamknął drzwi. Miałam ochotę zabić Jeremi'ego, za to, że mnie obudził. Scott i Jeremy gapili się na nas jak... na jakąś zakochaną parę! Czemu?!
-co wy się tak patrzycie?!-spytałam się.
-a już nic... nie będziemy wam przeszkadzać, chodź Jeremy-powiedział złapał Jeremi'ego za rękę, i wyszli śmiejąc się na cały budynek. Postanowiłam zajrzeć do nowego zakątka kota w butach. Niepewnym krokiem podążałam do drzwi, w końcu doszłam.
-raz kozie śmierć-powiedziałam po cichu i weszłam
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Zakątek wyglądał ślicznie, za dużą kurtyną stał kot w butach i Kitty Koci Łapka, trzymający szablę w rękach.
-cześć-powiedział do mnie kotek, przeraziłam się.
-cz-cześć-odpowiedziałam, i uśmiechnęłam się do kiciusia.
-my nie jesteśmy jak tamci-powiedziała kotka.
-nie musisz się nas bać- dopowiedział kocur.
Zaczęłam być co do nich pewna, rozpoczęłam rozmowę:
-czy na co dzień, dużo jest tu dzieci ?-spytałam.
-cała masa- odpowiedział kotek.
-wiecie co, ja za godzinę kończę pracę jutro tu się zjawię, muszę już iść-odpowiedziałam, i szybko pobiegłam do biura.
-Vincent!-krzyknęłam.
-tak?-spytał się.
-spotkałam dwa przeurocze kotki które są w końcu przyjazne wszystkim!- odpowiedziałam. W oddali było słychać:
-ałaaaaaaa! Czemu na mnie lejesz wrzątek?!- usłyszałam głos Scott'a.
-oni to już tak od kilku dobrych minut-powiedział Vincent.
-wiesz... bo ja w śnie widziałam coś dziwnego-powiedziałam
- co?- spytał się mnie Vincent.
-ciebie, który się diabelsko śmieje- odpowiedziałam. U chłopaka znów zagościł smutek na twarzy.
-co ci się stało?- zapytałam.
-n-nic takiego- odpowiedział i usiadł na fotelu. Jak najmocniej go przytuliłam, żeby go pocieszyć
-stary, wszystko będzie ok- powiedziałam - może dasz się zaprosić na kawę?- dodałam.
-j-jasne-odpowiedział. 6 AM wybiła wzięłam go za rękę i pobiegliśmy do parku na lody.
-ja stawiam!-krzyknęłam.
-ok-odpowiedział chłopak biegnąc za mną.
-2 czekoladowe-powiedziałam, a po chwili nasze zamówienie zjawiło się w naszych rękach.
-wiesz co zawsze robiłam ze Scott'em na obozie?-spytałam.
-co takiego?-spytał.
-szliśmy na lody do parku, i zamiast jeść swoje, najpierw polizaliśmy je, i się nimi zamienialiśmy-uśmiechnęłam się. Kiedy skończyliśmy, pociągnęłam go za krawat na... karuzelę!. Kręciliśmy się jak dzieci, i nagle nadszedł czas, żeby iść do domu.
-to do jutra-powiedział.
-pa, spędziłam z tobą najlepszy ranek w tym roku- uśmiechnęłam się, a on odwzajemnił mi to pocałunkiem w policzek. Szybko pobiegłam do domu, zjadłam porcję kolejnych tostów, i poszłam spać.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hmm.... długie raczej. Zaczęłam stosować akapity, nigdy nie robiłam >.< i jak się nie dziwić, że masz czwórę z polaka?  tak czy siak mam nadzieję, że wam się podobało, stwierdziłam, że między Scott'em a Sophie nic nie  będzie, no to spróbujemy z Vincentem. O następnym rozdziale powiem tak:

( ͡° ͜ʖ ͡°) 

nie no, to może za kilka rozdziałów... o następnym rozdziale powiem: "tacy sami, a ściana między nami" z tą ścianą dosłownie, zobaczycie co zrobi Scott i Jeremy. Ale więcej wam nie powiem! To bye!
~Mike


1 komentarz:

  1. troszeczke długaśne ale to dobrze ;) sorka że z mojej strony taka przerwa ele niestety coraz mniej czasu na boga ;/

    OdpowiedzUsuń