18 lipca, 2015

DESTROYED: ROZDZIAŁ 3 CZĘŚĆ 1

- Ale będzie jutro afera na komisariacie - powiedział David.
- Ej, weź nikomu nie mów, a tak w ogóle, to gdzie jest Alex?
Chłopcy spojrzeli po sobie. Dziewczyna gdzieś zniknęła, a Peter chyba spał. Annie odłożyła pudełko do szafy. Zanim zdążyła od niej odejść zauważyła formujące się z dymu cienie.
- Bliźniaki - wyszeptał Vincent.
Dziewczyna błyskawicznie wzięła siekierę i podała ją chłopakowi, a sama wyjęła nóż. Wszyscy ustawili się przed śpiącym Peterem.
- Ha ha ha, no i kogo my tu mamy - odezwał się pierwszy cień.
Od czerni odgryzały się białe oczy i zęby. Drugi wyglądał prawie identycznie, ale różniły się uszami. Jeden miał takie jak miś, a kolejny jak królik.
- Zostawcie nas - odezwała się Annie. - Walczymy o to samo, o wolność dla was, Vincenta i Clary.
- Tylko my możemy być wolni, oni niech cierpią - chciał podejść bliżej, ale drugi go powstrzymał.
- Blake, coś tu nie pasuje - powiedział ten z uszami misia. - Skąd się wzięło tu dwóch Vincentów? - oboje spojrzeli na Davida. Ten już chciał zacząć wyjaśniać, ale dziewczyna powstrzymała go ruchem dłoni i zachichotała.
- Gadać, który to podróbka, bo zaraz sami z Fredem sprawdzimy - spróbował powiedzieć groźnie Blake.
Annie już nie mogła powstrzymać śmiechu, który roznosił się po całym mieszkaniu.
- Co za idioci! - mówiła - Blaszaka od człowieka nie umieją odróżnić.
- Zamknij się - warknął Fred.
- A bo co mi zrobisz? - na twarzy dziewczyny zagościł uśmiech.
- A zobaczysz - odwzajemnł go z jeszcze większym zacięciem.
Obydwoje zaczęli mierzyć się wzrokiem. Blake natomiast przyglądał się uważnie Davidowi.
- Dobra wiem - powiedział wreszcie. - Ten oto żartowniś ma zielone oczy, a Vincent miał piwne.
W tym samym momencie cień popchnął chłopaka, który upadł na ziemię, a kolejny zajął się Annie. Dziewczyna nie dawała za wygraną, jednak po dłuższym czasie opadła z sił. Fred rzucił nią o ścianę i powiedział:
- Zaraz zobaczysz jak to jest być nami.
- Nigdy - odpowiedziała, a jej ręka nadal zaciskała się na nożu. Cień wykorzystał okazję i wbił jej go w brzuch.
- Twoja walka dobiegła końca, Annie.
- Ja zawsze będę walczyć - splunęła na bok krwią.
W tym momencie pokój ogarnęła ciemność. Nie rozświetlały jej nawet oczy tych stworów. Jednak po chwili David usłyszał jak Springtrap upada. W końcu przed jego oczami ukazała się 2 dzieci z matką. Były to bliźniaki, zresztą szatyni. Jedno z nich miało piwne oczy, a drugie zielone. David błyskawicznie rozpoznał w nich siebie i jego brata. Na ich twarzach malowała się radość. Po drugiej stronie ulicy stał wysoki mężczyzna, ich ojciec, którego stracili gdy byli jeszcze młodsi. Kiedy mieli po 11 lat, dopiero nadażyła się okazja na spotkanie. Zabłysło zielone światło, a on wszedł na pasy. Kiedy przez nie szedł nadjechało auto. Matka zasłoniła chłopcom oczy, ale oni wiedzieli co się stało. On umarł. W tym momencie David upadł bezwładnie na kolana.
- Widzisz, wspomnienia wracają, a wraz z nimi ból - słyszał głos Annie, lecz brzmiał bardziej demonicznie. - A z bólem pojawiam się ja.
Przed jego oczami teraz ukazała się dziewczyna, jednak wyglądała inaczej. Wyglądała jak tamte cienie, cała czarna z wyróżniającymi się białymi oczami i zębami. Jednak ona miała skrzydła stworzone z ciemności. Przejechała palcem po jego ramieniu. Jej dotyk był zimny, wręcz mroził krew w żyłach.
- Nie jesteś Annie - wyszeptał.
- Jestem, ale pokazuję się od innej strony - zaśmiała się. - Mogę więcej niż myślisz.
○○○
Początek nie jest aż taki fajny, ale myślę, że nadrobiłam końcówką c:
~ Nightmare Foxy

5 komentarzy: