Otworzyła oczy i spojrzała na animatronika stojącego nad nią. Przeżyła noc śpiąc ! Kobieta wstała i spojrzała lisiastemu w oczy. Było w tym animatroniku coś co u innych nie widziała. Złapała za telefon.
-Mike... Szykuj śniadanie, zaraz będę... -powiedziała do słuchawki, po czym wyszła z pomieszczenia. Jej błąd włosy w świetle padającego z okna słońca wyglądały jak złoto. Powitał ją znajomy głos.
-Myślałem, że Mike nie pozwoli Ci do tu pracować...- za drzwi do składziku wychyliła się fioletowa koszulka.
-I nie pozwolił, ale mam swoje sposoby !-zaśmiała się szarooka kobieta.
-Tak...-mina chłopaka nabrała rumieńców.
-No...Ja już pujdę... Idę odesłać noc i na śniadanie ! Do zobaczenia jutro, Vincent...
-Do zobaczenia Miri !
Kobieta wyszła z pizzerii, którą od zawsze uwielbiała. Czuła się w niej tak magicznie. Jeszcze pamięta jak mała ona i mały Mike, chodzili tu na obiady i by pooglądać ich ulubionego animatronika, pirata Foxy'eła. Miri zamówiła taksówkę. Po drodze zastanawiała się dlaczego akurat taki sen jej się przyśnił.
~~~~~~~~~~~
Gdy tylko otworzyła drzwi, usłyszała dźwięk tłuczącego się tależa. Zdjęła skurzaną kurtkę i ruszyła do kuchni. Spojrzała na stojącego przy garach chłopaka i rozbitym tależu u jego stup.
-Em...Nie spodziewałem się Ciebie tak wcześnie...myślałem, że zostaniesz jeszcze chwilę z Vincentem...-powiedział lekko podenerwowany.
- Stęskniłeś się ?-zaśmiała się Miri.
-Em...no...balem się, że te kreatury coś Ci zrobią...
-Ha ! Ze mną nie maja tak łatwo ! -powiedziała zamiatając okruchy rozbitego tależa.
-Wracasz tam ?
-Chyba tak... Czekaj pomogę Ci...
Podeszła do wysokiego mężczyzny, chwyciła za nóż i szybko pokroiła pomidora. W tym czasie jej towarzysz rozbił cztery jajka na patelni.
-Mike, pójdziemy tam ? Co ?
-Mhm...-zamruczał chłopak.
-Muszę spotkać się z Vincentem...
-Czemu z nim ?!-jęknął chłopak.
-Jest moim kumplem, zazdrośniaku !-zaśmiała się.
-Jak dla mnie jest podejrzany !-powiedział Mike wykładając jajecznice na tależe.
-Ech... To samo było z Billy'm, tylko że on wyjechał !-westchnęła.
Mike tylko warknął pod nosem i położył talerze i widelce na stole. Miri podała pomidory.
-Przesadzasz...-powiedziała siadając.
-Wcale nie...smacznego...
-Nawzajem...
Miri kilkoma kęsami wsunęła całą jajecznicę. Potem spojrzała na Mike'a. Chłopak zajadał, aż mu się uszy trzęsły.
Gdy skończył wstału i wzioł brudne tależe do zmywarki. Miracle obserwowała jego poczynania.
Mike spojrzał na nią jak na idiotkę. Miri "obudziła się" i wstała. Podreptała do łazienki, przebrała się w piżamę i do łużka. Mike siedział w kuchni, ale zaraz zobaczyła go jak wygląda przez drzwi jej sypialni.
-Ty zmęczony ?-zdziwiła się Miri. Ale chłopaka już nie było. Dziewczyna zasnęła zmęczona.
~~~~~~~~~~~~~
Mike spojrzał na Miri.
-Ja pójdę zobaczyć co to za wrzaski z kuchni... Poczekaj tu.
Miracle kiwneła głową. Pizzeria późnym wieczorem wyglądała wyjątkowo przerażająco. Raptem dziewczyna usłyszała kroki. Nie była pewna czy to Mike. Ktoś dotknoł jej ramienia.
-Witaj...-usłyszała znajomy głos.
-Czego chcesz ?! Zostaw mnie !!
-No jak to ? Udajesz głupią czy taka jesteś !? Wszystko widziałaś ! Ty i Mike !
-Odpierwiastkuj się !-zawarczała cały czas patrząc na ścianę przed sobą. Strach ją spararizował. Bała się odwrócić. Uciec też nie mogła, mężczyzna trzymał ją.
-Twoje poczucie humoru nie opuszcza Cię nawet na łożu śmierci...-zaśmiał się.
-Mike ! -krzyknęła.
- Za późno...-zawarczał mężczyzna. W tym samym momencie kobieta poczuła ogromny ból w plecach i znowu, tak trzykrotnie. Usłyszała kroki. Ktoś bardzo szybko biegł. Miri zsunęła się na podłogę.
-Głupek...biegnie Cię ratować, moje słońce...a sam prowadzi siebie na zgubę...ja bym uciekał !-powiedział mężczyzna ze śmiechem w głosie. Szybko odsunął się od kobiety i zniknął w ciemnościach. Nadbiegł Mike.
-M–Miri ?-jego głos drżał. Podszedł do niej i ją przytulił. Wtedy zobaczył śmiertelne rany od noża. Z jego oczu poleciały łzy. Złapał za telefon i szybko wykręcił numer na pogotowie. O dziwo nikt nie odebrał.
-U–uciekaj !-wyszeptała Miri.-Zostaw mnie ! Uciekaj !
-Nigdy...-z jego oczu leciało coraz więcej łez. Wykręcił numer alarmowy. Odebrała jakaś kobieta.
-Słucham ?
-Moja Miri ! Dzignięta nożem trzy razy w restauracji Freddy'ego ! Proszę natychmiast przyjechać !-krzyknoł do słuchawki. Wtedy pojawił się morderca. Mike odskoczył od Miri. Był gotów zabić go. Już mężczyzna ruszył ku niebieskookiemu, gdy Miri ostatkiem sił podstawiła mu nogę.
-Uciekaj ! -wrzasnęła i została dźgnięta nożem po raz czwarty. Upadła martwa. "MIRI !"- to jedyne słowa jakie usłyszała, plus dźwięk dźgania nożem i płamania kości Mike'a.
~•~•~•~•~•~•~•~
Dziewczyna zerwała się z łużka. Cała spocona i zdruzgotana. Mike wszedł właśnie do pokoju.
-Długo spałaś...-zauważył.-Do tego krzyczałaś...
-Co krzyczałam ?
-" Uciekaj, został mnie, uciekaj "-powiedział Mike śmiesznym głosem.
-Miałam koszmar...przepraszam...-dziewczyna usiadła na łużku.
-Rozumiem...a co takiego Ci się śniło ? -zapytał. Jego skupiona twarz była rozbawiona.
-Że...że...zabili nas...
-Nie udało by się im...
-To było takie realistyczne...
-Kawa i jajecznica poprawia Ci humor, powiedział i podreptał do kuchni. Miri wstała z łużka, ubrała się i uczesała.
-Idziesz ? Bo wystygnie !-zawołał Mike w progu.
-No...
Dziewczyna usiadła przy stole, a Mike podał teleże z jajecznica.
-To dlatego tak Ci wesoło...udało Ci się zrobić jajecznicę bez pobicia tysiąca tależy i nie spowodowania pożaru...gratulacje...
-Pobiłem jeden tależ...-przyznał.
-No ale i tak są postępy !-przyznała blond włosa. Mike uśmiechnoł się i złapał się za gazetę.
-Mike ?-zapytała Miri.
-Tak ?
-Obiecaj mi, że jak będę kazała Ci uciekać, to ty chodźby nawet bym umierała to uciekniesz...
Mike spojrzał podejrzliwe z nad gazety.
-Nie mogę...Ja już ide... Do zobaczenia...-powiedział i wstał ze stołu. Miri spoglądała jak wychodzi z domu.
-Do zobaczenia...-powiedziała siadając na parapecie i spoglądając na odjeżdżającego taksówką Mike'a.
~~•~~•~~•~~•~~•~~•~~•~~
A więc... mam trochę inny plan co do tych notek xD Mam nadzieję, że się podoba... Może uda mi się jeszcze w niedziele napisać następną ;)
Do zobaczenia :)
Mangle
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz