Wtorek, 23 Listopada 1982, Grestin, Arstoczka
5:30
-Tato, a gdzie ty idziesz? - Zapytał mój syn.
-Do nowej pracy. Będzie dużo pieniążków na zabawki. - powiedziałem.
-Tak wcześnie do pracy? Ile tam będziesz?
-Nie wiem. Dowiem się kiedy ją skończę. Spodziewaj się mnie przed 20:30.
-Oh... No to... Cześć.
-Pa pa. Jak obudzi się mama to jej powiedz, że poszedłem do pracy.
I tak zaczął się nowy dzień. Około szóstej byłem już na posterunku. Wyglądał ubogo.
Przy wejściu do miasta stał jeden strażnik. Z jednym karabinem.
-Dzień dobry-powiedziałem.
Powiedział coś w stylu: Zacznij w końcu pracować.
Cóż... Może petenci będą mili?
Wszedłem do mojej budki. Na biurku leżał jakiś świstek z pieczęcią MPL.
Zawierał on instrukcje.
Mhm... Mogę przepuszczać tylko Arstoczkan...
-Następny!-powiedziałem przez megafon. Jakaś pani weszła do budki.
-Dokumenty, proszę.
-Oto moje dokumenty. Tak się cieszę! W końcu zobaczę moją rodzinę!
-Pani jest z Arstoczki?-zapytałem dla pewności.
-Tak... W czymś problem? - zapytała zdziwiona.
-Nie... - ponieważ zabrakło mi słów wziąłem zieloną pieczęć i Wybiłem ją w miejsce wizy.
-"Wiza przyznana"- Przeczytała na głos- Dziękuję! Tak bardzo dziękuję!
I wyszła z uśmiechem.
-Następny!
najs gif mi mor
OdpowiedzUsuń~Foxy * OuO *